poniedziałek, 2 maja 2016

Dziewczynka z balonikami - A. Turzyniecka




"Jestem brudna. I taka ciężka. Każda minuta jest walką na śmierć i życie. 
Ile jeszcze będę ją wygrywać ? Czuję, jak moje siły słabną. 
Coraz mniej potrzeby życia, coraz więcej potrzeby snu. 
Gdybym tak mogła usnąć i przespać cały wiek. 
Nagle zdałam sobie sprawę, że wcale nie pragnę umrzeć. 
Chcę tylko spać, jedynie wtedy czuję się dobrze, jedynie w tym stanie nic nie czuje. 
Ale jak na złość nie mogę spać. Jestem umęczona i to już od lat. 
Czy już zawsze tak będzie ? Jeśli tak, to ja wysiadam, dziękuję za takie atrakcje."


Książka "Dziewczynka z balonikami" rzuciła mi się w oczy na jednym z portali opiniotwórczych. Gdy ujrzałam tę cudną okładkę, ukazującą dziewczynkę idącą starym drewnianym mostem, stwierdziłam, że koniecznie muszę ją przeczytać. Tym bardziej, że zaintrygował mnie również jej tytuł. Zapisałam sobie zatem dane książki na mojej liście i któregoś dnia odbywając kolejną wizytę w bibliotece, nagle ją zobaczyłam na półce. Mimo, iż akurat tego dnia postanowiłam, że nie będę nic wypożyczać, bo miałam stosik książek do przeczytania w domu, to jednak się skusiłam. Byłam bardzo ciekawa tej książki i miałam przeczucie, że warto spędzić z nią czas. Nie pomyliłam się.

Marlena Serafin jest dwudziestosiedmioletnią Polką, mieszkającą od jakiegoś czasu w Niemczech, gdzie pracuje jako kasjerka w sklepie monopolowym. Czuje się tam samotna, nie ma chłopaka, a rodzina jest daleko stąd. Kobieta z niechęcią wstaje każdego ranka, najchętniej spędzałaby czas leżąc w łóżku. Nie zmywa naczyń, nie sprząta, nie dba o siebie od kilku tygodni. Pewnego dnia szef wysyła Marlenę na bezpłatny urlop i sugeruje wizytę u psychologa, ponieważ wybuchy płaczu przy każdym kliencie nie są normalne. Kobieta uświadamia sobie, że jedynym rozwiązaniem, które uchroni ją od kolejnej próby samobójczej jest zgłoszenie się do szpitala psychiatrycznego i skierowanie prośby o pomoc do tamtejszych lekarzy. Zostaje zatem przyjęta na oddział w szpitalu Świętej Matki w Karlsruhe, gdzie lekarze stwierdzają u niej zaburzenia depresyjno - maniakalne. Każdego dnia Marlena bierze udział w odbywających się w określonych godzinach zajęciach np. terapia sztuką. Jej ulubionym miejscem staje się palarnia, gdzie poznaje nowych ludzi i ich problemy. Ponadto uczęszcza na terapię indywidualną do dr Barbiana, w czasie której na jaw wychodzą dotąd skrywane przez nią doświadczenia z przeszłości. Marlena poddawana jest leczeniu, zażywa leki, które co jakiś czas są zmieniane. Jednak kobieta wcale nie czuje się po nich lepiej, wręcz przeciwnie. Odnosi wrażenie, że tak naprawdę nikt jej nie chce i nie może pomóc. Powracają do niej myśli o samobójstwie.

Czy Marlena podejmie kolejną próbę samobójczą ? Czy uzyska pomoc w szpitalu ? Czy terapia indywidualna pomoże jej w poradzeniu sobie z przeszłością ? Co spowodowało, że zapadła na depresję ? Co wywołuje u niej stany maniakalne ? Czy kobieta odnajdzie wreszcie sens życia ?

"Na wszystkich pani rysunkach są małe dzieci. 
Na większości z nich znajduje się mała dziewczynka. To pani jest tą dziewczynką. 
Pani wciąż jest tą małą dziewczynką, która szuka akceptacji i miłości. 
Pani Marleno, proszę pozwolić jej dorosnąć. 
Niech pani zwróci uwagę, że ta dziewczynka jest zawsze uśmiechnięta. 
Ale pani już nie jest dzieckiem. Najwyższy czas, żeby stać się uśmiechniętą kobietą." 

Marlena to kobieta inteligentna, która ze względu na prześladującą ją depresję musiała zrezygnować ze studiów, swoich planów i marzeń. Jest samotna, niestety nie udało jej się ułożyć życia z żadnym mężczyzną. Często wraca wspomnieniami do czasów dzieciństwa, kiedy matka na każdym kroku pokazywała swoją władzę nad  nią i rodzeństwem. Poniżała ich, wyzywała od "głupich". Najgorzej traktowała Marlenę, nie brała pod uwagę jej marzeń, nie przemawiały do niej pochwały nauczycieli twierdzących, że córka ma talent. Wyśmiewała córkę, kiedy ta oznajmiała, że chce zostać pisarką. Ponadto uważała, że Marlena jako dziecko była gruba. Udała się z nią do lekarza, sugerując, żeby przepisano jej leki na odchudzanie. Nie zdawała sobie sprawy z tego, że wywołują one skutki uboczne, a jednym z nich była depresja. Matka kobiety nigdy nie okazywała pozytywnych uczuć swoim dzieciom. A jedynie ciągle krytykowała. Żałowała  im nawet na ubrania czy jedzenie, przez co Marlena nie raz była wyśmiewana w szkole. Często uciekała z lekcji, a nawet z domu. Kilkukrotnie miała myśli samobójcze. Nie była rozumiana ani przez rodziców, ani rodzeństwo. Dziewczyna zastanawiała się, dlaczego jej mama pracująca jako przedszkolanka miała świetny kontakt z innymi dziećmi, a swoje traktowała tak, jakby były dla niej karą, jakby ich nigdy nie chciała. Nie potrafiła też zrozumieć ojca - milicjanta, który nigdy nie stanął w obronie swoich dzieci. Był pod złym wpływem żony i nigdy nie mógł wyrazić swojego zdania. A może po prostu nie chciał, bo tak było mu wygodniej ?

Czasami, kiedy mamy gorsze dni twierdzimy, że "mamy depresję". Nie jesteśmy chyba wówczas świadomi wypowiedzianych przez siebie słów. Nie zdajemy sobie sprawy, co tak naprawdę oznacza depresja i jakie są jej objawy, a także jak tragiczne skutki potrafi wywołać. Zaburzenia depresyjno - maniakalne nie biorą się znikąd. Powstają w wyniku smutnych doświadczeń z czasów dzieciństwa, z powodu utraty ukochanej osoby, śmierci bliskich, straty satysfakcjonującej nas pracy, ale również mogą być skutkiem zażywania leków, które przyjmowane były w celu zwalczenia konkretnej choroby.

Książka "Dziewczynka z balonikami" ukazuje bardzo trudną i wstrząsającą historię młodej kobiety. Czytałam ją z zapartym tchem i nie mogłam się oderwać nawet na chwilę. Przedstawiona jest w bardzo wiarygodny sposób. Miałam nieodparte wrażenie, że autorka przed napisaniem tej książki musiała albo tak bardzo zagłębić się w zagadnienia depresji albo ktoś podzielił się z nią swoją przeszłością. Powieść zawiera  głęboką, poruszającą i smutną treść. Opowiada o samotności, odrzuceniu, braku akceptacji i poczucia bezpieczeństwa, ale również o chęci bycia kochanym i szczęśliwym. Skłania do przemyśleń nie tylko w trakcie czytania, ale również po jej odłożeniu. Pozwala zrozumieć istotę depresji, którą dotkniętych jest mnóstwo ludzi na świecie. Każdego dnia bowiem podejmują oni walkę ze sobą, z przeszłością, z życiem. Najważniejsze dla nich jest okazanie wsparcia i miłości, a także poczucie, że są potrzebni.

"Dziewczynka z balonikami" to książka, która nie należy do łatwych, lekkich i przyjemnych. Mimo, iż nie jest powieścią obszerną, nie liczącą nawet dwustu stron, to po jej przeczytaniu ma się wrażenie, jakby składała się z kilku tomów. Jednak warto ją przeczytać, ponieważ porusza bardzo ważne zagadnienie, jakim jest depresja. A także pomaga zrozumieć ludzi, którzy się z nią zmagają. Zapewne na długo zostanie w mojej pamięci. O tej książce nie da się zapomnieć.

"Mówi się, że kiedy zamykają się jedne drzwi, to otwierają się drugie. 
Przede mną nowe życie. To nie powrót do przeszłości, tylko zupełnie nowy etap. 
I ode mnie zależy, czy zatruję go starą nienawiścią, 
czy pozwolę losowi, by sam napisał inny scenariusz."


Tytuł : "Dziewczynka z balonikami"
Autor : Agnieszka Turzyniecka
Wydawnictwo : Szara Godzina
Oprawa : miękka
Ilość stron : 174


Serdecznie polecam !