piątek, 18 listopada 2016

Na jej rozkazy - A.M. Chaudiere, A. Caligo




" - Ja w sumie na początku nie lubiłam kwiatów. 
Są śliczne, owszem, ale zawsze kojarzyły mi się ze słabością kobiet. 
Kwiaty są wiotkie i delikatne, a ja uważam, że kobieta powinna umieć walczyć o siebie i o to, 
co chce robić. Nie dać się nikomu podporządkować, zwłaszcza jakimś głupim stereotypom. 
A potem się do nich przekonałam."


Z niecierpliwością czekałam na tę książkę, każdego dnia wypatrywałam listonosza. Najzwyczajniej w świecie chciałam po prostu mieć już tę powieść w rękach i zacząć czytać. Dlaczego? Od początku, gdy tylko ujrzałam jej zapowiedź, wiedziałam, że muszę ją mieć w swojej biblioteczce ze względu na fantastyczną, czarującą, fascynującą, jednym słowem cudowną okładkę (dodatkowo w moich ulubionych barwach). Ponadto byłam ogromnie ciekawa, jaką zawiera historię, w jaki sposób przedstawiono BDSM i czy rzeczywiście pochłonę ją z wypiekami na twarzy, jak zapewnia wydawca. Faktem jest, że temat ten nie jest mi obcy. Mianowicie miałam okazję zapoznać się z nim w przypadku innej książki, której recenzja pojawiła się na blogu kilkanaście dni temu i która wywarła na mnie tak wielkie wrażenie, tak mną wstrząsnęła i poruszyła, że nadal nie mogę ochłonąć po jej lekturze, a wypowiadając się o niej, wszystko się jeszcze we mnie trzęsie i podejrzewam, że długo nie będę potrafiła o niej zapomnieć. Dlatego też przyznaję, że trochę porównywałam "Na jej rozkazy" do przeczytanej przeze mnie wcześniej powieści innej autorki (mimo, iż diametralnie różnią się fabułą, to jednak mają kilka wspólnych elementów, a jednym z nich jest oczywiście BDSM). Jakie zatem wrażenia wywarła na mnie książka "Na jej rozkazy"? Czy jest godna polecenia? Zapraszam na recenzję :)