niedziela, 30 kwietnia 2017

"Dwie świątynie" - Mateusz Bajas




"(...) - Ludzie boją się. Wszyscy.
Boją się śmierci, odrzucenia, smutku, samotności.
I z tego strachu zaczynają kombinować.
Unikać tego, co ich przeraża. Omijać problemy.
Chować się przed odpowiedzialnością. 
Rezygnować ze szczęścia kosztem świętego spokoju.
Idą najtrudniejszym szlakiem.
Zbyt długim i zbyt trudnym na ich umiejętności. 
Koniec końców - sami skazują siebie na zagładę."


Gdy pewnego zimowego dnia otrzymałam od Wydawnictwa wykaz propozycji do zrecenzowania, pamiętam, że wówczas po ujrzeniu tytułu "Dwie świątynie" pomyślałam - to zapewne literatura fantastyczna. Dlatego też ani nie skusiłam się, aby obejrzeć okładkę, ani też nie widziałam potrzeby zapoznania się z jej opisem. Jednak po kilku dniach - przeglądając recenzje na innych blogach - dostrzegłam właśnie tytuł owej książki. Jakież było moje zdziwienie, kiedy zobaczyłam oprawę, która nijak się miała do moich pierwotnych skojarzeń o tejże powieści. Poza tym - owszem - przyciąga uwagę, ale nie przypadła mi do gustu i prawdę mówiąc, gdybym napotkała ją w jakiejkolwiek księgarni, to na pewno nie wyciągnęłabym po nią ręki, a tym samym nie miałabym ochoty przyjrzeć się jej zawartości. Mimo to, postanowiłam przeczytać recenzję powieści i doznałam kolejnego zaskoczenia, którego powodem nie była pozytywna ocena, a raczej skrywana w owej książce opowieść. Nagle zapragnęłam poznać ukrytą w niej historię, a ponadto uświadomiłam sobie po raz kolejny, że nie ocenia się książki nie tylko po okładce, ale także po tytule. Poczułam się zaintrygowana i zachęcona do jej lektury. Więc, gdy całkiem niedawno nadarzyła się takowa okazja, to postanowiłam z niej skorzystać. I to była słuszna decyzja. Zapraszam na recenzję. 

środa, 26 kwietnia 2017

"Życie po duńsku. Rok w najszczęśliwszym kraju na świecie" - Helen Russell




"W Danii żyje się łatwiej niż w Londynie.
Brakuje atrakcji, to fakt. 
Ale wszystkie te reguły, tradycje i rytuały sprawiają,
że życie staje się mniej stresujące. I bardzo mi to odpowiada.
W Danii po prostu jesteś."


W ostatnim czasie często przewijały się przed moimi oczyma nie tylko okładki książek dotyczących duńskiego stylu życia oraz hygge, ale przede wszystkim wpisy poruszające tę tematykę. Bez względu na to, czy przeglądałam ofertę księgarń internetowych, posty na blogach, czy nawet  czytając konkretne artykuły w Internecie, zawsze trafiałam na to szczególne i znane wszystkim pojęcie. Pojawiały się wówczas coraz to nowe poradniki preferujące takowy sposób podejścia do życia i zachęcające do stosowania pewnych zasad mających na celu uszczęśliwiać ludzi. Pomimo iż poniektóre oprawy poszczególnych publikacji przyciągały mój wzrok, zachwycałam się nimi i delektowałam ich widokiem, to nie skusiłam się na nie z jednego prostego powodu: od pewnego czasu nie czytuję poradników, bowiem swego czasu zostałam do nich wystarczająco zniechęcona. Aczkolwiek, kiedy otrzymałam propozycję zrecenzowania książki "Życie po duńsku. Rok w najszczęśliwszym kraju na świecie", nie zastanawiałam się długo. Albowiem publikacja ta zdecydowanie nie jest  poradnikiem, a szczegółową relacją brytyjskiej dziennikarki z rocznego pobytu w Danii - kraju, w którym ludzie zaznają szczęścia, spokoju, poczucia bezpieczeństwa i darzą się ogromnym zaufaniem. Zapraszam na recenzję.

wtorek, 25 kwietnia 2017

"Odezwij się" Magdalena Zimniak




"(...) Nienawidzę i to mnie przeraża.
Nienawiść jest zła, niezależnie, kto jest jej obiektem.
Nienawiść niszczy."


Odkąd ujrzałam zapowiedź książki "Odezwij się", a jednocześnie zapoznałam się z jej intrygującym opisem, wiedziałam, że koniecznie muszę po nią sięgnąć. Jednak nie ukrywam, że miałam też lekkie obawy. Po pierwsze dlatego, iż to moje pierwsze spotkanie z piórem autorki, nie wiedziałam zatem, czy jej styl przypadnie mi do gustu. Po drugie od niedawna zaczęłam podchodzić z dystansem do wszelakich thrillerów psychologicznych i zbytnio się nie nastawiać na ekscytującą i ciekawą lekturę, bowiem jakiś czas temu miałam okazję męczyć pewną powieść zagranicznej pisarki, która ponoć była thrillerem i trzymała w napięciu (cóż.. w moim odczuciu nie była). Ostatecznie zdecydowałam się poznać historię zawartą w "Odezwij się", w dużej mierze zachęcił mnie blurb zamieszczony na tylnej okładce, który sugeruje, że nie tylko nie będę mogła oderwać się od lektury owej książki, ale przede wszystkim trudno mi będzie o niej zapomnieć. Postanowiłam się również przekonać, czy ukazana opowieść rzeczywiście dostarczy mi mnóstwo emocji...  Jakie wrażenie wywarła na mnie powieść Magdaleny Zimniak? Zapraszam na recenzję.

piątek, 21 kwietnia 2017

"Powrót do starego domu" - Ilona Gołębiewska




"Każda noc, każdy zły czas, złe wydarzenia i źli ludzie są po to,
by przynieść nam nowy dzień, czyli nowe nadzieje, nowe szanse, nową miłość
i ludzi, dla których będziemy całym światem.
Po każdej nocy wschodzi słońce.
Każda przeszłość jest wstępem do nowego jutra."


Z ogromną niecierpliwością wyczekiwałam powieści "Powrót do starego domu" Ilony Gołębiewskiej. Gdy tylko ujrzałam zapowiedź owej książki, a przede wszystkim spostrzegłam przepiękną okładkę, która zwyczajnie mnie oczarowała, zapragnęłam mieć ją w swojej biblioteczce. Następnie zapoznałam się z jej opisem, który zdecydowanie zachęcił mnie do lektury tejże pozycji. Uwielbiam bowiem opowieści pełne tajemnic, przenoszące do świata wspomnień oraz odkrywające sekrety rodzinne. Bez wątpienia elementy te wzbudziły moją ciekawość... Podekscytowana i ogromnie zaintrygowana rozpoczęłam zatem swą przygodę z piórem autorki... Jakie wrażenie wywarła na mnie owa książka? Zapraszam na recenzję.

czwartek, 20 kwietnia 2017

Zapowiedź: "Konkurs na żonę" - Beata Majewska



Przystojny trzydziestolatek szuka żony – czy przy okazji znajdzie miłość?

Młody prawnik z Krakowa, Hugo Hajdukiewicz, planuje jak najszybciej zmienić stan cywilny. Założenie rodziny przed trzydziestymi urodzinami to warunek narzucony mu w testamencie przez wuja. W poszukiwaniu idealnej kandydatki pomysłowy biznesmen wprowadza w życie plan „Żona”. Wkrótce poznaje młodziutką, nieśmiałą studentkę. Niedomyślająca się niczego dziewczyna szybko ulega urokowi przystojnego mężczyzny. Jednak misternie przygotowany plan matrymonialny niespodziewanie wymyka się spod kontroli…

KONKURS NA ŻONĘ to historia rodem z amerykańskiej komedii romantycznej. Książka miejscami zabawna, a także słodko-gorzka, którą czyta się z prawdziwą przyjemnością. Jest to doskonała lektura dla wszystkich tych, którzy lubią opowieści o miłości z całą plejadą niebanalnych bohaterów. Warto przeczytać!
Agnieszka Lingas-Łoniewska, pisarka

wtorek, 18 kwietnia 2017

"Niczyja. Zapach magnolii" - Anna Crevan Sznajder




"Powroty czasami bywają bolesne, a już na pewno zaskakujące i niespodziewane.
Nie da się wejść dwa razy do tej samej rzeki."


W lutym bieżącego roku miałam przyjemność zapoznać się z pierwszym tomem serii zatytułowanym "Niczyja. Kwiat magnolii", w którym ukazana historia nie tylko mnie mile zaskoczyła, ale nawet oczarowała. Wprowadzona zostałam w świat mangi i anime, o którym wcześniej słyszałam, ale nie miałam tak naprawdę możliwości bądź też chęci przyjrzenia mu się bliżej. Niezwykle mnie ujął za sprawą owej opowieści. Ponadto atutem tejże książki bez wątpienia okazała się fascynacja autorki zarówno Japonią - Krajem Wschodzącego Słońca i Krajem Kwitnącej Wiśni, jak i mangą Kuroko no basket oraz jej bohaterami. Jej pasja była wyraźnie odczuwalna w pierwszej części. Między innymi dlatego też poczułam się zachęcona sięgnąć po kolejny tom "Niczyja. Zapach magnolii". Oczywiście byłam też ogromnie ciekawa, jak potoczyły się dalsze losy głównych bohaterów... Jakie zatem wrażenie wywarł na mnie drugi tom? Zapraszam na moją recenzję.

środa, 12 kwietnia 2017

"Zginęła mi sosna" - Katarzyna Ryrych




"Są ludzie, którym życie układa się automatycznie, przyszło jej na myśl. 
Wszystko idzie gładko i sprawnie, bez niespodzianek.
Żenią się, wychowują dzieci, potem wnuki, obchodzą rocznice ślubów,
pogrzebów, urodzin, gromadzą pamiątki i fotografie 
i potrafią jasno określić, czym jest szczęście...
A nasz dom zawsze przyciągał burze, katastrofy, niewytłumaczalne sytuacje."


Po powieść "Zginęła mi sosna" sięgnęłam zarówno ze względu na przyciągającą wzrok okładkę, wyróżniającą się wiosenną i intensywną kolorystyką oraz intrygujący opis, sugerujący poniekąd przyjemną, a także owianą aurą tajemniczości lekturę. Ponadto niesamowicie zaciekawił mnie jej tytuł, kompletnie nie wiedziałam, czego mogę się spodziewać po niej, a także jaką zagadkę skrywa. To też moje pierwsze spotkanie z piórem autorki. Owszem, słyszałam co nieco na temat pisanych przez nią książek, ale to owa pozycja mnie najbardziej zainteresowała i postanowiłam właśnie od niej rozpocząć mą przygodę z twórczością pisarki. Zapraszam na moją recenzję.

wtorek, 11 kwietnia 2017

"Już nie uciekam" - Anna Sakowicz




" - (...) Sporo przeżyłam i nauczyłam się, że życie nie jest czarno-białe. 
Ma sporo odcieni szarości, ale i innych kolorów też. Trzeba tylko chcieć je zobaczyć."


"Już nie uciekam" to niestety ostatni już tom trylogii kociewskiej, szkoda. Pierwsze dwa, a mianowicie: "Złodziejka marzeń" (recenzja) oraz "To się da!" (recenzja) miałam okazję przeczytać rok temu i mimo iż minęło sporo czasu i zdążyłam pochłonąć przez te kilkanaście miesięcy ponad sto innych książek, to bardzo dokładnie pamiętam, o czym opowiadały poprzednie powieści Anny Sakowicz. Z przyjemnością zaczytywałam się w każdym tomie, poniekąd zżyłam się z bohaterami, z ciekawością śledziłam ich losy, a przede wszystkim zaznałam mnóstwo emocji - od wzruszenia poprzez śmiech, dlatego nie ukrywam, że będzie mi brakować owej serii. Zapraszam na recenzję.

niedziela, 9 kwietnia 2017

Przedpremierowo: "Poszukiwacz marzeń. Z kamerą na wojnie w Brazylii" - Karolina Kozioł (PATRONAT)




"Nie pozwól, by strach przed ryzykiem był silniejszy i straszniejszy od samego ryzyka."


Każdy z nas o czymś marzy... Każdy człowiek na świecie - bez względu na wiek, status materialny czy społeczny - ma marzenie, które chciałby kiedyś zrealizować, podejmuje nawet kolejne kroki w celu spełnienia swego pragnienia, choć nie zawsze mu się to udaje. Jedni marzą o rzeczach materialnych, jak wygranej w totolotka, która zasiliłaby konto bankowe, stabilizacji finansowej, o lepszym, szybszym, nowocześniejszym samochodzie, o budowie wymarzonego domu, o karierze zawodowej, założeniu własnej firmy, podróży do konkretnego punktu na mapie świata, a nawet na sam jego kraniec, nurkowaniu w głębinach oceanu, pobycie w luksusowym hotelu, a także ujrzeniu pięknego wschodu bądź zachodu słońca z danego zakątka świata, a być może o rejsie wspaniałym jachtem czy statkiem... Inni natomiast wskazują - wydawać by się mogło - banalne pragnienia, a mianowicie marzą o poczuciu bezpieczeństwa, zdrowiu dla siebie i swojej rodziny, założeniu własnej rodziny, posiadaniu upragnionego dziecka, o miłości, pokoju na świecie, zaprzestaniu wojen, po prostu o spokojnym, szczęśliwym, a przede wszystkim normalnym życiu... Marzeń jest wiele... Ludzi jest wiele.... Marzenia uzależnione są od wielu czynników, miejsca pochodzenia, zamieszkania, sytuacji w kraju, warunków bytowych... Można by wymieniać owe w nieskończoność...
Jednym z marzeń autorki książki "Poszukiwacz marzeń. Z kamerą na wojnie w Brazylii" - które narodziło się już w okresie dzieciństwa - była wyprawa do Brazylii. To marzenie przybrało realny kształt w trakcie jej studiów. Wówczas podjęła decyzję o wylocie do tegoż kraju słynącego między innymi z Rio de Janeiro, pomnika Chrystusa Odkupiciela, Iguacu, karnawału odbywającego się corocznie przed wielkim postem, tańca narodowego, jakim bez wątpienia jest samba, piłki nożnej, która stanowi najpopularniejszy sport w tymże państwie, z korupcji, a także faweli - dzielnic nędzy, zwanych inaczej slumsami. To właśnie te ostatnie stały się celem podróży Karoliny Kozioł. Zapraszam na moją recenzję.

środa, 5 kwietnia 2017

"Siedem Sióstr" - Lucinda Riley




"Każdą z nas wybrał, gdy byłyśmy w wieku niemowlęcym. 
Adoptował nas w różnych częściach świata i przywiózł do domu, pod swoją opiekę.
I każda z nas - jak lubił mówić - była szczególna, każda inna...
Byłyśmy jego córeczkami. 
Każdej nadał imię jednej z Siedmiu Sióstr, jego ulubionej gromady gwiazd.
Maja była pierwszą i najstarszą."


Książka "Siedem Sióstr" zwróciła moją uwagę, gdy swego czasu przeglądałam zapowiedzi wydawnictwa. Niezwykle zaintrygował mnie opis tejże powieści, który sprawił, że zapragnęłam poznać ukazaną w niej historię. Tym razem również okładka przykuła mój wzrok, ale nie z powodu kolorystyki czy przepięknego obrazu, a raczej tajemnicy, jaką w sobie zawiera. Z drugiej jednak strony miałam lekkie obawy przed wyborem owej pozycji, bowiem po pierwsze przerażała mnie jej objętość, po drugie nachodziły mnie myśli typu: a jeśli będzie po prostu nudna bądź nieciekawa i zwyczajnie jej nie podołam? A po trzecie nigdy nie miałam okazji zapoznać się z twórczością Lucindy Riley, zatem nie wiedziałam, czego tak naprawdę mogę się spodziewać. Postanowiłam jednak zaznajomić się z opiniami o jej poprzednich powieściach, okazało się, że każda z nich jest wysoko oceniana. To w pewnym stopniu przyczyniło się do tego, iż sięgnęłam po ową powieść. Ale nie ukrywam, że podjęcie ostatecznej decyzji o lekturze owej książki zajęło mi kilka dni, coś mnie do niej ciągnęło, niewidzialna siła, przeczucie... Trudno jest mi to sprecyzować. Po prostu to "coś"  mi nakazało ją przeczytać i tym samym podpowiadało, że to będzie doskonała opowieść... Zapraszam na moją opinię.

Przedpremierowo: "Carpe diem" - Diane Rose




 "Najważniejszy w życiu jest czas. 
Co ci po miłości, rodzinie, przyjaciołach, studiach, skoro nie możesz się nimi długo w pełni cieszyć? 
Ktoś właśnie odebrał mi coś najcenniejszego. 
Bez czasu nigdy nie skończę studiów, nie powiem więcej Jamesowi, jak bardzo go kocham, 
nie zakocham się, nie założę rodziny... 
Bez czasu jestem nikim."


Powieść "Carpe diem" miałam ogromną przyjemność przeczytać kilkanaście dni temu, a prawdę mówiąc, nadal odczuwam wszystkie emocje, jakie wówczas mną targały, nie utraciły one bowiem swej intensywności. Na samo wspomnienie ukazanej w owej książce historii, w mych oczach pojawiają się łzy wzruszenia. Opowieść całkowicie mną zawładnęła, poruszyła najczulsze struny mej duszy, głęboko zakorzeniła się w mym sercu, a przede wszystkim pozostała w mych myślach. Nieustannie w mej głowie rodzą się pewne pytania, które nurtują mnie każdego dnia i na które dotychczas nie znalazłam odpowiedzi - bynajmniej nie na wszystkie. Powieść ta skłoniła mnie do wielu przemyśleń, ale również uświadomiła wiele kwestii i pozwoliła inaczej spojrzeć na życie, przewartościować je, skupić się na priorytetach, a także w inny sposób spoglądać na otaczający mnie świat, a ponadto sprawiła, że poniekąd zaczęłam stosować zasadę "carpe diem", bynajmniej bardzo się staram... Zapraszam na moją opinię. 

poniedziałek, 3 kwietnia 2017

Przedpremierowo: "Projekt Mąż" - Aleksandra Krupa




"Już się wkręciłam. Coraz bliżej poznawałam ten portal,
godzinami czatowałam z facetami. 
Machina podrywu, nieszczerości i flirtu ruszyła.
Wtedy jeszcze nie wiedziałam, jak bardzo odmieni moje życie.
Na zawsze."


"Projekt Mąż" to powieść, która niesamowicie mnie zaintrygowała. Oczywiście moją uwagę zwróciła ładna, estetyczna okładka wyróżniająca się oryginalnością, prostotą oraz ciepłą (moją ulubioną) kolorystyką. Aczkolwiek najbardziej zaciekawił mnie opis owej pozycji sugerujący przyjemną, odprężającą, z lekkim zabarwieniem humorystycznym opowieść, która zapewni mi rozrywkę i po prostu miło spędzę z nią czas. Cóż... Książka ta okazała się ogromnym zaskoczeniem.  Kompletnie nie spodziewałam się, iż wzbudzi we mnie tyle skrajnych emocji. Sięgając po nią, nie podejrzewałam również, że ukazana w niej historia najpierw rozbawi mnie do łez, aby potem wywołać łzy wzruszenia, stopniowo spływające po policzkach... Zapraszam na moją opinię.

niedziela, 2 kwietnia 2017

Przedpremierowo: "Droga na koniec świata" - Marcin Kretkiewicz




" - (...) Przed sobą nigdy nie uciekniesz. 
Nie ma takiego miejsca na ziemi, w którym odnalazłbyś spokój i ukojenie, 
jeśli najpierw nie pogodzisz się sam ze sobą i nie uporządkujesz swego wnętrza. 
Być może w pewnych okolicznościach uda ci się doświadczyć krótkotrwałego zadowolenia, 
ale nie będzie miało ono wiele wspólnego z prawdziwym pokojem i wolnością, których szukasz."


Pewnego dnia, przeglądając jeden z portali społecznościowych całkiem przypadkowo trafiłam na zdjęcie okładki książki "Droga na koniec świata", która mnie na tyle ujęła i zaintrygowała, że postanowiłam uzyskać więcej informacji na jej temat. Znalazłam jedynie krótki, aczkolwiek ciekawy opis, z którego wynikało, iż owa powieść jest zapisem wspomnień z odbytej  podróży do Santiago de Compostela, a ponadto sugerował on wartościową i refleksyjną opowieść. Wiedziałam już, że muszę ją przeczytać, bowiem po pierwsze uwielbiam wymagające i zmuszające do przemyśleń utwory, a po drugie publikacja ta wydawała się idealna dla miłośnika turystyki i wszelakich wojaży (ukończyłam turystykę i rekreację). Z niecierpliwością zatem wyczekiwałam dnia jej premiery. Nie ukrywam też, że miałam małą nadzieję, iż gdy otrzymam wykaz propozycji do zrecenzowania od wydawnictwa, owa pozycja znajdzie się na takowej liście. Zatem, gdy otrzymałam wiadomość, a nastepnie dostrzegłam tytuł książki, od razu zgłosiłam chęć jej lektury. Przez kilka dni po jej dostarczeniu, wpatrywałam się w piękną okładkę i wyobrażałam sobie siebie podążającą tym znanym szlakiem (naprawdę!), aż wreszcie zapragnęłam poznać ukazaną w niej historię... Zapraszam na moją opinię.