środa, 12 lipca 2017

"Rachunek obcego sumienia" - Mirosław Prandota [recenzja przedpremierowa]




"Kiedy ma się kilkanaście lat, wyobraźnia wybiega daleko w przyszłość.
Młody człowiek rozmyśla, jak tu odkryć nową Amerykę, polecieć balonem na księżyc, 
albo podnieść jedną ręką samochód, najlepiej ciężarowy. 
Wszystko po to, aby wśród zwykłych ludzi zaistnieć jako ktoś wyjątkowy."


Gdy pewnego wiosennego dnia otrzymałam od wydawnictwa wiadomość z propozycją objęcia patronatem medialnym książki "Rachunek obcego sumienia" wraz z notką stanowiącą ogólny zarys fabuły, od razu się zgodziłam. Nie potrzebowałam ani chwili do namysłu, bowiem opis na tyle mnie zaintrygował, iż wiedziałam, że koniecznie muszę poznać ukazaną w powieści historię. Z pewnością dodatkowym impulsem była moja wcześniejsza nieznajomość twórczości Mirosława Prandoty. Nie tylko nie miałam okazji przeczytać żadnej ze skomponowanych przez pisarza publikacji, ale przede wszystkim - nie będę ukrywać - nawet o nich nie słyszałam. Postanowiłam wówczas to nadrobić i tym samym sprawdzić, czy styl autora przypadnie mi do gustu i czy będę miała ochotę na zaznajomienie się z jego innymi dziełami. Przyznaję, że z niecierpliwością wypatrywałam też maila od wydawnictwa z załączoną okładką "Rachunku obcego sumienia", której byłam niezwykle ciekawa (jak to bywa w przypadku sroki okładkowej). Kiedy już takowego otrzymałam i ujrzałam oprawę powieści, która niewątpliwie mnie urzekła, tylko się utwierdziłam w przekonaniu, że mój wybór co do lektury tejże książki był słuszny. Pozostało zatem zagłębić się w przedstawioną w niej opowieść i ulec jej klimatowi. Zapraszam na recenzję.