niedziela, 15 października 2017

"Uzdrowiciel" - Marek Vadas [recenzja]




"(...) na niebie żyje multum aniołów, bielutkich jak świeże fufu, 
ale nie ma wśród nich ani jednego z naszej krainy. A diabły są czarne jak noc, jak ja.
Bóg zsyła na nie swój gniew. To wszystko nie miało według mnie sensu.
Dlaczego w niebie są sami biali i dlaczego zło jest czarne jak moja twarz?"
 
 
"Uzdrowiciel" Marka Vadasa to pozycja, obok której nie mogłam przejść obojętnie. Dlaczego? Po pierwsze, ze względu na tajemniczy i intrygujący tytuł, rodzący ciekawość i wzniecający chęć uzyskania odpowiedzi na pytanie, co dokładnie skrywa się za słowem "uzdrowiciel" i czy należy je rozumieć aż nadto dosadnie.  Po drugie, z racji ujęcia w opisie fabularnym zagadnień afrykańskich. Nie ukrywam, że podróż do Afryki i poznanie każdego jej zakątka jest moim ogromnym marzeniem. Stąd też od pewnego czasu kolekcjonuję książki poruszające ową tematykę i przybliżającą ów region. Sięgam zarówno po publikacje podróżnicze, jak i powieści z zakresu literatury obyczajowej, pięknej czy współczesnej, w których akcja rozgrywa się w dowolnym afrykańskim mieście. Afryka mnie pasjonuje i fascynuje różnorodnością kulturową i obyczajową, urzekającą i nieokiełznaną przyrodą, a także zachwycającymi i dzikimi krajobrazami. I wreszcie po trzecie, do jej lektury skłoniła mnie informacja o trzynastu przebytych wyprawach autora na ów kontynent. Czy wybór tegoż utworu był trafiony? Czy moje pierwsze spotkanie z piórem Marka Vadasa okazało się satysfakcjonujące? Zapraszam na recenzję.