środa, 8 listopada 2017

"Pałac w chmurach" - Myra Johnson [recenzja]




"- Największym ślepcem jest ten, kto nie chce widzieć."


Zachęcająca oprawa, dotąd nieznana mi seria o pięknej nazwie Kwiaty Edenu, urzekający i absorbujący tytuł, frapujący opis fabularny i wynikająca z niego informacja, iż akcja rozgrywa się w Kenii to elementy, które stały się niejako magnesem przyciągającym moją uwagę i wyzwalającym ciekawość poznania historii ujętej w powieści "Pałac w chmurach". Wspominałam już wcześniej, iż z wielką chęcią sięgam po książki, które w jakimś stopniu opowiadają o Afryce, bez względu na to, do jakiego gatunku literackiego przynależą. Uwielbiam ten kraj pełen kontrastów, skrajności i niesamowitych krajobrazów. Dlatego też najnowszej prozy Myry Johnson nie mogło zabraknąć w mojej biblioteczce. Ponadto nie miałam przedtem okazji zaznajomić się z jej piórem, w związku z tym "Pałac w chmurach" stanowił moje pierwsze spotkanie z twórczością pisarską nagradzanej autorki. Jak owe wypadło? Czy zaspokoiło mnie czytelniczo? Czy zachwyciło ukazaną opowieścią? Odpowiedzi na te pytania w dalszej części tekstu. Zapraszam.